<< >>
Strona główna > Polecamy > "Przygody młodego przyrodnika"


"Przygody młodego przyrodnika" David Attenborough


Kto nie boi się spotkać zębolity olbrzymiej, kto z puklerznikiem i jeżozwierzem chce przygotować się do konkursu ortograficznego, kto ma osobowość leniwca kanapowego, będzie zachwycony tą z górą czterystustronnicową opowieścią o podróżach do Gujany, Indonezji i Paragwaju. Narratorem, bohaterem, fotografem, łowcą zwierząt i przygód jest najwybitniejszy przyrodnik naszych czasów, sir David Attenborough.
„Przygody młodego przyrodnika”, w tłumaczeniu Adama Tuza, wydane nakładem Prószyński i S-ka, to wartka relacja z wypraw brytyjskich zespołów badawczych, przemierzających świat w poszukiwaniu rzadkich gatunków fauny.
Oryginalnym opisom zachowań zwierząt towarzyszą barwne portrety ludzi wraz ich zwyczajami i obrzędami. Spotkania z mieszkańcami odległych części świata są narysowane tak żywo, że czytelnik ma wrażenie bezpośredniego obcowania z przedstawicielami Ameryki Południowej i południowo-wschodniej Azji. Autor dostarcza też informacji o architekturze odwiedzanych zakątków.
Książka utrzymana w stylu pamiętnika, nietrudzącego odbiorcy datami wydarzeń, przetkana jest licznymi anegdotami. Jedna z nich mówi o plemieniu Akawaio z Gujany, które odwiedza misjonarz Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Lokalną społeczność nawraca i na chrzcie wodą nadaje jej członkom europejskie imiona. Któregoś dnia misjonarz dostrzega Indianina piekącego nad ogniskiem labbę, czyli pakę nizinną, która jest krewną królika. Adwentyści nauczają, że spożywanie królików to grzech. Misjonarz wyraża zdumienie zachowaniem Indianina i tłumaczy swemu podopiecznemu, że źle czyni. A ten twierdzi, że nie przygotowuje posiłku z labby, tylko z ryby, bowiem, złapawszy labbę, skropił ją wodą i nadał jej imię „ryba”.
Autor portretuje społeczność, u której gości, w ciepły i serdeczny sposób. Jest pełen podziwu dla jej zaradności w obliczu trudnych warunków naturalnych. Żartobliwy ton wolny jest od poczucia wyższości, a sprawia, że kolejne strony szybko i przyjemnie umykają spod oczu czytelnika.
Kontrowersyjne z punktu widzenia dzisiejszej ekologii może się wydawać zabieranie zwierząt z ich naturalnego środowiska i przenoszenie ich do ogrodów zoologicznych w Anglii. Trzeba jednak zauważyć, za samym autorem, że stan wiedzy w latach 50. XX w., kiedy brytyjskie ekspedycje wyruszały w świat, był zupełnie inny niż obecny. Zdobycze przyrodników służyły rozszerzaniu horyzontów i poznaniu osobliwych gatunków, takich jak hoacyn, pekari czy sępowronka żółtogłowa.
Książka dostarcza wszechstronnej wiedzy przyrodniczej, geograficznej, antropologicznej, a nawet językowej. To porcja znakomitej literatury pięknej, a nie tylko przykład literatury specjalistycznej.