"Świadkowie, czyli nasza mała stabilizacja" T. Różewicz
Dramat Tadeusza Różewicza "Świadkowie, czyli nasza mała stabilizacja", to wspaniały utwór, który jest świetnym przykładem Teatru Absurdu, łamiącego konwencje i tradycje. Tadeusz Różewicz w dramacie sprowadza wszystko do schematów. Jednym z głównych problemów w nim poruszanych jest bezuczuciowość, bierność bohaterów na słowa, obojętność. Odnajdziemy również wątek bliskości, jak i problem indywidualności, które czasem działają wręcz na naszą niekorzyść. Najistotniejszym jednak tematem jest brak komunikacji międzyludzkiej, pokazany poprzez rozmowę bohaterów, w której nie ma kontekstu, ciągu przyczynowo skutkowego - postaci często nie nawiązują do swoich wcześniejszych wypowiedzi, czasem nawet kontaktu. To łączy się z wcześniej wspomnianą bliskością, tak bardzo pożądaną przez ludzi, która staje się niemożliwa, jeżeli druga osoba nie jest w stanie nas zrozumieć. Bycie indywiduum łączy się z pewnymi barierami porozumienia. Warto również dostrzec symboliczne gesty. Najważniejszy gest jest na początku pierwszej części dramatu, która ma miejsce przed kurtyną. Przedmiot ten w teatrze ma na celu oddzielenie rzeczywistości od fikcji, realność od świata przedstawionego w sztuce. Ma wzbudzać w odbiorcy pewnego rodzaju napięcie metafizyczne oraz ciekawość. Kiedy postaci wychodzą przed kurtynę, deklamując „Małą Stabilizację”, bezpośrednio dramat wnika do życia codziennego, miesza się z realnością. Sam bohater sprowadzony jest do schematu, może być każdym i nikim jednocześnie - postaci nie mają imion, każdy może się z nimi utożsamić, co jeszcze bardziej nasila wrażenie uniwersalności losu. Właśnie to jest tak charakterystyczne dla Teatru Absurdu. Panuje w nim uniwersalizm formy - brak dekoracji, nieokreślony czas i miejsce akcji, kompozycja jest luźna bez konkretnego zakończenia. Tematem jest świat bez wartości, tak bardzo obecny u Różewicza. To świat, w którym nawet najbardziej skrajne aspekty sprowadzone są do jednego wspólnego punktu, gdzie apokalipsę czyta się przed snem, a „metafizyka ma nogi jamnika”. W pewnym fragmencie zasada się jednak na moment przełamuje i postać widocznie zmienia nastawienie. Krzyk, podniesiony głos, irytacja, szept - czyli bardzo osobista forma wypowiedzi, to dowody na reakcję bohatera. Co powoduje tę chwilową odmianę? Sprawa, która wzburzyła postać dotyczy bezpośrednio jej samopoczucia, a nawet życia - ludzie potrafią być obojętni i bierni, dopóki sytuacja nie dotyczy ich samych. Różewicz w niesamowity sposób kreuje kolarz poezji, dramatu, frazesów z życia codziennego, sprawiając tym samym, że dzieło staje się ciekawe i zaskakujące. Kończą je didaskalia: „Rośnie zgiełk wielkiego miasta. Cisza.” Z tymi słowami wszystko nagle nabiera sensu. Zgiełk miasta sprowadzony jest do ciszy, ponieważ właśnie to słychać tam, gdzie nie ma skrajności. W „Małej stabilizacji” nie ma dobra i zła, biel nie jest tak rażąco biała, czerń tak głęboko czarna, „miłość i nienawiść zmniejszyły wymagania”, więc i zgiełk miasta nie może rosnąć, musi być sprowadzony do bierności jak reszta, czyli ciszy. Uważam, że każdy, kto interesuje się teatrem powinien przeczytać ten dramat, będący wspaniałym, wciągającym przykładem Teatru Absurdu, tak ważnego dla współczesnej formy sztuki. Można w nim odkryć wiele intrygujących wątków, odnieść go do dzisiejszych czasów a co najważniejsze, wiele się nauczyć.
Dramat Tadeusza Różewicza
„Świadkowie, czyli nasza mała stabilizacja”, to wspaniały utwór, który jest
świetnym przykładem Teatru Absurdu, łamiącego konwencje i tradycje.
Tadeusz
Różewicz w dramacie sprowadza wszystko do schematów. Jednym z głównych problemów
w nim poruszanych jest bezuczuciowość, bierność bohaterów na słowa, obojętność.
Odnajdziemy również wątek bliskości, jak i problem indywidualności, które
czasem działają wręcz na naszą niekorzyść. Najistotniejszym jednak tematem jest
brak komunikacji międzyludzkiej, pokazany poprzez rozmowę bohaterów, w której
nie ma kontekstu, ciągu przyczynowo skutkowego- postaci często nie nawiązują do
swoich wcześniejszych wypowiedzi, czasem nawet kontaktu. To łączy się z
wcześniej wspomną bliskością, tak bardzo pożądaną przez ludzi, która staje się
niemożliwa, jeżeli druga osoba nie jest w stanie nas zrozumieć. Bycie
indywiduum łączy się z pewnymi barierami porozumienia.
Warto również dostrzec
symboliczne gesty. Najważniejszy gest jest na początku pierwszej części dramatu,
która ma miejsce przed kurtyną. Przedmiot ten w teatrze ma na celu oddzielenie
rzeczywistości od fikcji, realność od świata przedstawionego w sztuce. Ma
wzbudzać w odbiorcy pewnego rodzaju napięcie metafizyczne oraz ciekawość. Kiedy
postaci wychodzą przed kurtynę, deklamując „Małą Stabilizację”, bezpośrednio
dramat wnika do życia codziennego, miesza się realnością. Sam bohater
sprowadzony jest do schematu, może być każdym i nikim jednocześnie- postaci nie
mają imion, każdy może się z nimi utożsamić, co jeszcze bardziej nasila
wrażenie uniwersalności losu.
Właśnie to jest tak
charakterystyczne dla Teatru Absurdu. Panuje w nim uniwersalizm formy- brak
dekoracji, nieokreślony czas i miejsce akcji, kompozycja jest luźna bez
konkretnego zakończenia. Tematem jest świat bez wartości, tak bardzo obecny u Różewicza.
To świat, w którym nawet najbardziej skrajne aspekty sprowadzone są do jednego
wspólnego punktu, gdzie apokalipsę czyta się przed snem, a „metafizyka ma nogi
jamnika”.
W pewnym fragmencie zasada się
jednak na moment przełamuje i postać widocznie zmienia nastawienie. Krzyk,
podniesiony głos, irytacja, szept- czyli bardzo osobista forma wypowiedzi, to dowody
na reakcję bohatera. Co powoduje tę chwilową odmianę? Sprawa, która wzburzyła
postać dotyczy bezpośrednio jej samopoczucia, a nawet życia- ludzie potrafią
być obojętni i bierni, dopóki sytuacja nie dotyczy ich samych.
Różewicz w niesamowity sposób
kreuje kolarz poezji, dramatu, frazesów z życia codziennego, sprawiając tym
samym, że dzieło staje się ciekawe i zaskakujące. Kończą je didaskalia: „Rośnie
zgiełk wielkiego miasta. Cisza.” Z tymi słowami wszystko nagle nabiera
sensu. Zgiełk miasta sprowadzony jest do ciszy, ponieważ właśnie to słuchać
tam, gdzie nie ma skrajności. W „Małej stabilizacji” nie ma dobra i zła, biel
nie jest tak rażąco biała, czerń tak głęboko czarna, „miłość i nienawiść
zmniejszyły wymagania”, więc i zgiełk miasta nie może rosnąć, musi być
sprowadzony do bierności jak reszta, czyli ciszy.
Uważam, że każdy, kto interesuje się teatrem powinien przeczytać
ten dramat, będący wspaniałym, wciągającym przykładem Teatru Absurdu, tak
ważnego dla współczesnej formy sztuki. Można w nim odkryć wiele intrygujących
wątków, odnieść go do dzisiejszych czasów a co najważniejsze, wiele się
nauczyć.
|