"Współlokatorzy" Beth O’Leary
Masz ochotę na przyjemną, zabawną opowieść o miłości i przyjaźni? Wydaje Ci się jednak, że romanse przepełnione są utartymi schematami, nudnymi frazesami i każda historia miłosna ma podobny przebieg? Myślisz, że nie ma takiej pozycji książkowej z tego gatunku, która by Cię zaskoczyła? Przychodzę więc z niebanalną propozycją – jeszcze świeżutką powieścią Beth O’Leary "Współlokatorzy". Tiffy i Leon to dwie odmienne osobowości, zmagający się z różnymi problemami ludzie, którzy nigdy się nie spotkali, lecz łączy ich… łóżko! Dzielą wspólnie mieszkanie, jednak z powodu odmiennych trybów życia, zasady ustalonej przez dziewczynę Leona oraz kilku innych mniej lub bardziej uzasadnionych powodów nigdy się nie widzieli. Komunikują się ze sobą jednak w bardzo nietypowy sposób – przez wiadomości na karteczkach porozklejanych po całym mieszkaniu. W ten sposób nie tylko przekazują sobie ważne informacje dotyczące ich lokum, lecz także dzielą się problemami, pomagają sobie, poznają się, zbliżają się do siebie… co się stanie, gdy w końcu kolorowa, wysoka, spontaniczna redaktorka – miłośniczka ręcznych robótek i nietuzinkowych strojów oraz zamknięty w sobie, spokojny pielęgniarz z hospicjum z trudną przeszłością staną twarzą w twarz? „Współlokatorzy” to nie tylko niekonwencjonalne podejście do motywu miłości, książka radosna i pełna emocji – to także niejako studium psychologiczne bohaterów, którzy każdego dnia zmagają się z różnymi lękami, uprzedzeniami, walczą z duchami przeszłości. Tiffy i Leon nie są idealnymi osobami – mają liczne przywary i problemy, które często ich hamują i nie pozwalają ruszyć naprzód. Dzięki takiej pogłębionej psychoanalizie postaci możemy się z nimi łatwo utożsamić oraz z tym większym zapałem i emocjami śledzić ich losy i poczynania. Akcja powieści O’Leary nabiera tempa powoli, jednak bywa przewrotna i zaskakująca. Uważam, że jest to dobra propozycja dla ludzi spragnionych niezwykłej, romantycznej miłości.
|