Na lato-komiksy!
_ _ _ _ 
Wakacje startują, wolnego czasu będzie dużo, ale paradoksalnie dzieciom może brakować czasu na długie czytanie. Dlatego na plażę, do lasu, w góry, na działkę polecam dziś krótką formę - komiksy.
Na początek klasyka czyli komiksy o niezłomnych wojach "Kajko i Kokoszu" Janusza Christy oraz ich francuskich odpowiednikach "Asterixie i Obeliksie" René Goscinny. Starszej młodzieży może spodobać się mroczna seria o "Thorgalu" Grzegorza Rosińskiego. W ostatnim czasie wznowiono także moją ulubioną serię o przygodach "Jonki, Jonka i Kleksa", kultowej polskiej, rysowniczki Szarloty Pavel. Kleks to duszek z atramentu, lubi czarować, psocić i przenosić się w czasie. Każdy tom obfituje w niesamowite przygody (a dla rodziców to powrót do lat młodości). Kolejnej kultowej serii nie muszę chyba specjalnie reklamować - to "Tytus, Romek i A'tomek" Papcia Chmiela. Tytus ma już 50 lat i wychowało się na nim kilka pokoleń Polaków. Bohaterowie są tak znani, że doczekali się swojego wizerunku na znaczkach pocztowych! A nie każdy może tam trafić. Świetnym ilustratorem komiksowym jest też Bohdan Butenko autor m.in absurdalnie śmiesznych przygód "Gucia i Cezara".
Współczesny komiks także ma się dobrze (szczególne brawa dla polskich młodych twórców!). Jest tutaj i prawdziwy horror rodzinny - "Tej nocy dzika paprotka" Marzeny Sowy, jest przygodowo-ekologiczna seria "Ryjówka przeznaczenia" i "Norka zagłady" Tomasza Samojlika, jest magiczna "Hilda i troll" Luke Pearson. A na deser last but not least postać Shauna Tana i jego niepokojący "Przybysz" (dla starszej młodzieży i dorosłych) natomiast dla młodszych "Regulamin na lato" i "Opowieści z najdalszych przedmieść". Twórczość Shaun Tan to klasa sama w sobie!
I na koniec jeszcze coś dla rodziców: gratka dla przyszłej mamy i taty "Projekt: człowiek" rysowniczki Agaty "Endo" Nowickiej i obyczajowy komiks z życia naszej stolicy "Komiks W-wa" Alexa Kłosia i Tomasza Kwaśniewskiego.
Zapraszam do lektury i życzę udanych wakacji!
_ 
|
Maria Kuncewiczowa
Ćwierć wieku temu, 15 lipca, zmarła Maria Kuncewiczowa (1895-1989), pisarka, autorka powieści, opowiadań i felietonów. Studiowała literaturę i muzykę w Krakowie, Warszawie, a także w Paryżu. Publikowała m.in. na łamach tygodników „Bluszcz”, „Kobieta współczesna”, „Wiadomości Literackie”. Debiutowała w 1918 roku opowiadaniem „Bursztyny”. W czasie wojny wyjechała do Francji. Później mieszkała również w Anglii i USA, gdzie wykładała literaturę polską na University of Chicago. Do Polski wróciła dopiero w latach 60-tych. W 1969 roku zamieszkała w Kazimierzu nad Wisłą. Oprócz twórczości literackiej Maria Kuncewiczowa zajmowała się również opracowaniem antologii polskiej literatury współczesnej w języku angielskim. Sława, jaką cieszyła się pisarka, zaowocowała licznymi nagrodami, m. in. Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury i tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Zbiór opowiadań, wydanych po raz pierwszy w 1933 roku nakładem wydawnictwa Rój. Miejscem wydarzeń, toczących się w kolejnych tekstach, a poniekąd również głównym ich bohaterem, jest Kazimierz nad Wisłą, ukochane miasteczko pisarki. Wszystko dzieje się jednego lata...
Główną bohaterką powieści jest Róża Żabczyńska, wychowana w Rosji córka polskiego emigranta. Do Polski przybyła w wieku 16 lat. U schyłku swego życia ucieka we wspomnienia. Dojmujące poczucie obcości, zmarnowanego życia, niespełnionej miłości i złamanej kariery artystycznej sprawiło, że bezlitośnie wyżywa się na innych...
Zebrane w jednym tomie opowiadania, felietony i szkice literackie, publikowane były na łamach czasopism krajowych i zagranicznych w latach 1924-1957. Pisarka dzieli się w nich przemyśleniami z różnych etapów swej twórczości. Zastanawia się m. in. nad problemem ludzkiej samotności, potrzebą posiadania własnego Patusanu, „kraju, którego z nikim nie można podzielić”...
Książka jest owocem podróży pisarki po Hiszpanii. Autorka zamknęła w niej jednak nie tylko swą wędrówkę w przestrzeni, mijane pejzaże, zwiedzane zabytki, ale przede wszystkim żeglugę w czasie, ku epoce Cervantesa i dziejów błędnego rycerza z Manczy. A skąd tytułowe niańki? Miastem nianiek pisarka nazwała Sewillę...
Impulsem do napisania tej powieści stała się notatka prasowa ze sprawy kryminalnej, dotyczącej zamordowania angielskiej rodziny, przebywającej na wakacjach w Prowansji. Pisarka jednak zmieniła nieco zarówno bieg wydarzeń, jak i miejsce akcji. ...
|